Ekhem. Jeśli czytasz, zostaw komentarz, chociaż głupią minkę. Proszę.
_____________________________________________
Jak obiecała tak zrobiła. Za dwie godziny mam być na planie. Stęskniłam się już za tym całym zamieszaniem wokół mnie. Za wszystkim. I do tego kluby. Ile to już dni nie byłam na imprezie? Tak dawno, że nie pamiętam. Mimo tego wszystkiego, Dean jest na mnie wściekły, a ja na niego. Czepia się mnie każdego, drobnego szczegółu. To za nisko głowa, to za wysoko, to złe spojrzenie i tak w kółko. Boję się, że to nie ja będę na okładce. Cokolwiek zamierza zrobić, nie wyjdzie to dobrze. Nigdy taki nie był.
- Koniec zdjęć! Chyba mamy to, czego oczekują.
- Świetnie, mam niezmierną ochotę się napić. Gdzie lecimy? - spytałam Carmen.
- Dzisiaj jest mega imprezka w 'The Universe'. Ponoć nawet jakieś gwiazdeczki przyjeżdżają. Nieźle by było się koło jakiegoś zakręcić. Rozumiem, że to koniec twojego 'szlabanu'? - zaśmiała się.
- Nareszcie. Wystarczyła jedna normalna rozmowa i laska odpuściła to wszystko.
- Charlotte szczerze rozmawia z ludźmi. Kurczę, ominęło mnie takie świetne kino. To twój telefon?
- Ach, tak. Austin? Hej...nie coś ty...na imprezę?...serio?...świetnie, więc widzimy się w środku...pa.
- Mhm - podniosła brwi z zainteresowaniem.
- Jak go zobaczysz, to zrozumiesz. Jest mega.
Nareszcie drugi, alkohol, taniec, impreza! Totalne rozluźnienie. I do tego Austin ma tu być, do jego przyjścia muszę odstawić drugi, jeszcze by coś mówił. Nie zna mnie z takiej strony. I nie wiem dlaczego, ale nie chcę żeby poznał. Co nie zmienia, że czuję się znakomicie.
- Hej Attaway, ciężko cię było znaleźć. Jak się masz.
- Howett! Jest cudownie, a teraz jeszcze lepiej. Ej, czy to nie jest przypadkiem Barbara Palvin?
- Możliwe, tu roi się od sław.
- Chciałabym być kiedyś taka.
- Nic nie stoi na przeszkodzie. To co, jakiego chcesz drinka?
- Cosmopolitan. Wiesz, że ten dupek, Dean, zepsuł mi szansę na okładkę? Wkurwił się na mnie wczoraj.
- Hej Cher, jak nie ta to inna. Jesteś świetna, przejdzie mu - ach ten jego uśmiech.
- Tak, pewnie. Mmm prawie zapomniałam jaki on jest świetny. Dzięki - właśnie popijałam czerwony trunek.
- Jeśli nie masz nic przeciwko, chciałbym z tobą zatańczyć.
- Z wielką chęcią.
Jak to możliwe, że właśnie poznałam bliżej Barbarę? Nie mam pojęcia. Można powiedzieć, że to dzięki Austinowi. Widziała mnie, moje zdjęcia. Wow. Dobra, koniec fascynacji, przecież ona jest tylko dwa lata starsza. Może kiedyś będziemy pracowały z tymi samymi fotografami. Kto wie. Poznałam nie tylko Barbarę, ale też Anne Hathaway, Eda Sheerana. Bosko. Jeśli po takiej przerwie jest tak super, to może częściej będę je sobie robić. Przez to wszystko zapomniałam o dziewczynach i pigułkach. Na szczęście. Bez nich też można się świetnie bawić.
- Cher! Tu jesteś, potrzebuję cię. O a to kto? - Gaelle zawiesiła wzrok na blondynie u mojego boku.
- To jest Austin. Co się stało?
- Wiesz, skończył nam się.. - wzięłam ją za rękę na bok - towar...
- Odbiło ci?! Nie przy nim. Masz, to wszystko co mam przy sobie.
- Jejku, wyluzuj. To chyba normalne, że... nieważne. Dzięki, spadam. - i tyle ją widzieli.

- Wszystko w porządku?
- Tak, tylko muszę się przewietrzyć.
- Więc chodźmy.
- Skąd ty znasz tylu ludzi?
- Jestem masażystą, i to dobrym. - podkreślił.
- Ach zapomniałam, że mam ten zaszczyt bycia w twoich rękach. Szczęściara ze mnie - przytuliłam się do niego. Tak po prostu. - Wiesz co? Nie chce mi się tam wracać, chyba wrócę do siebie.
- Do siebie czy do hotelu? - dobre pytanie.
- Do siebie. Ostatnio spędziłam tam sporo czasu...
- Odprowadzę cię.
Mimo wszystko podobała mi się ta impreza, ten styl w jakim ją spędziłam, u boku Austina. Kim on dla mnie jest - masażystą? kolegą? przyjacielem? Nie mam pojęcia, ale lubię go i tak. Trochę się zmieniam. Przy nim. Zadziwiające, nieprawdaż?
- Słyszałaś nowinę? - tak, cześć Laurel, ciebie też miło widzieć. - Zarząd wybrał dwa zdjęcia na tę promocję. Zgadnij.
- Nie mam pojęcia.
- Twoje i Louise. Ta mała nieźle sobie radzi.
- Co?!
_________________________________________________________