piątek, 20 grudnia 2013

"I'm a model, not a babysitter!"




    Taak, potem było coraz lepiej. Zabawa na potęgę. Szkoda, że to zawsze tak szybko się kończy, ale jutro wszystko od początku. Wróciłyśmy jakoś do hotelu. Pięć gwiazdek, norma. Zadzwonił do mnie telefon. Kto normalny dzwoni o...9 rano?
- Taak?
- Pamiętacie, że za dwie godziny zaczynamy? Mam dla ciebie niespodziankę.
- Aha? Można wiedzieć jaką?
- Dowiesz się na miejscu.
I tyle, rozłączył się. Wstałam i wzięłam kąpiel, popijąc zimną wodą. Czas na dziewczyny.

   Och, zapomniałam, muszę udawać, że ciekawi mnie niespodzianka Deana. No tak, ciekawe co tym razem wymyślił...
- Charlotte, to jest Louise. Nasza nowa modelka. Proszę cię, bądź dla niej miła - dokończył ściszonym głosem.
Że ku*wa co? Mam niańczyć jakąś nową laskę? A czy mi ktoś pomagał? Eeee... nie. Nie, to nie dla mnie.
- Eee cześć jestem Louise.
- Tak wiem, głucha nie jestem.
Zawróciłam w poszukiwaniu Deana. Po drodze pokazałam dziewczynom minę w stylu 'nie wierzę, co za skurwiel'.
- Czemu nie wiedziałam nic o tym, że mamy nową?
- Już wiesz. Masz ją wprowadzić, jesteś najlepsza.
- Ale...
- Nie trać czasu, wchodzisz za 30 minut, a jesteś w proszku.
Ugh, no tak czego mogłam się spodziewać po tym idiocie. Poszłam, by mnie umalowano, jeszcze tego by brakowało, żebym miała przez nią kłopoty. Założyłam kieckę, szybkie poprawki. Gotowa.
- Hej, nie wiesz gdzie tu jest toaleta? - zagadnęła Louise.
- Że kur*a co? Idę na zdjęcia, a ty mnie pytasz o łazienkę? - ma tupet nie ma co - niech ci będzie, do końca prosto i w prawo. - może wtedy się ode mnie odczepi.
- Dzięki.
 Weszłam na wskazany fotel i zaczęłam pozować. Jednak to nie byłam ja, wkurzyła mnie ta dziewczyna.
- Cher, co się dzieje? Masz dziesięć minut przerwy. Nie schrzań tego.
Super, po prostu super.
- Tina! Zrób coś. Carmen, ta nowa wszystko mi spieprzyła, kto to w ogóle jest? Skąd ona się tu wzięła?
- Nie mam pojęcia, ale przecież nie ma lekko, tak? Na pewno się niedługo wykruszy, nie pasuje tu.
- Mam nadzieję...Jestem już gotowa!
  Tak, było lepiej. Nawet udało się wybrać dwa dobre zdjęcia. Cudownie. Teraz przyszedł czas na gorsze, zająć się Louise. Zagramy w grę?
- Tak więc ja - wskazałam na siebie - jestem Charlotte, ta laska w kadrze to Carmen, potem Laurel i Gaelle. Łapiesz? - świetnie mi idzie, nieprawdaż?
- Jasne.
- Dobra dalej, tam są stylistki, wizażystki, manikiurzystki, fryzjerki. Reszta cię nie interesuje. Ja muszę już iść.
- Okej - uśmiechnęła się do mnie.
 Podeszłam do Gaelle, też nie była zadowolona z tego wszystkiego. Długo nie wytrzyma, tylko niech się nie kręci obok nas. Wkurzyła mnie ta laska, chyba potrzebuję dopalacza. Gorzej jak ktoś coś zauważy. Nie, za duże ryzyko. No trudno, tabletki uspokajające muszą wystarczyć. Spokojnie, za kilka godzin się odprężę w klubie.
- Ej Cher, spójrz. Dobra jest.
- Możliwe, ale nie najlepsza. Jak nie będzie wchodzić nam w paradę, to kto wie, może nawet ją polubię? To co, idziemy?





        _____________________________________________________________

    Tak więc pojawiła się Louise. Nie powiem, mam co do niej spore plany, zobaczymy jak wyjdzie w trakcie. Miłego czytania ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz