Jeśli wczoraj mówiłam, że nie było wcale tak źle, to chyba bredziłam. No bo wkońcu muszę cały dzień podporządkować tej Elise czy Louise. Okropne, ale przecież jestem Charlotte Attaway. Już ja wiem co mam robić.
Dwie godziny później byłam w moim apartamencie i szykowałam koktajle. Tak, koktajle, dla mnie i tej dziewczyny. Usłyszałam dzwonek do drzwi, uśmiech wpełzł mi na twarz. No to zaczynamy zabawę.
- Hej, proszę wchodź. Zrobiłam koktajle. Chcesz spróbować?
- Chętnie - uśmiechnęła się do mnie.
- To co chcesz dzisiaj robić?
- Nie wiem, może zakupy?
- O! To świetny pomysł, ze mną nie zginiesz - zapowiada się ciekawie.
Od trzech godzin biegamy po sklepach. To więcej niż maraton, ale taki jest mój plan - żeby stwierdziła, że się nudzi, męczy. Nic takiego, od trzech godzin nie daje mi tej satysfakcji. Kasę widać też ma. No cóż. Poszłyśmy na kawę i zaczęłam ją lepiej poznawać. Jest nawet spoko dziewczyną. Tak, ja Charlotte Attaway, z przykrością stwierdzam, że jest spoko dziewczyną, serio.
- Będziesz miała coś przeciwko, jeśli już pójdę? Umówiłam się z chłopakiem.
- Masz chłopaka? - niemal zakrztusiłam się swoją latté.
- Tak. Coś w tym złego?
- Żadna dziewczyna z branży nie ma chłopaka. To jest, hmm...., niewygodne? Niepotrzebne?
- Serio? Może żadna z was tak naprawdę się nie zakochała?
- Nie ma na to czasu.
- Na miłość zawsze jest czas. Lecę, pa.
No no, nie powiedziałabym. Ta cicha, szara myszka przestaje być cichą, szarą myszką. I ma chłopaka. Well, well. I zostałam sama, to ona wyszła pierwsza. Ale jak się zakochać, gdy nie ma się czasu? Chłopak jest zobowiązujący, trzeba spędzać z nim czas. CZAS. To chyba jakieś przekleństwo. No tak, w wieku 17 lat narzekam na czas. Na brak czasu. Paradoks, bo właśnie siedzę w Starbucksie popijając spokojnie latté.
- Sean, to ja, Charlotte. Pamiętasz mnie jeszcze? - nie wierzę, że to robię.
- Ta która jest bezwględną, raniącą dziewczyną? Tak, pamiętam.
- Szczere. Wiem, że to głupie, ale..ale możemy się spotkać?
- Wow, nie wierzę.
- Proszę...- nie, to w 100% nie jest Charlotte.
- No dobrze, spotkajmy się na moście...- rozłączył się.
Na jakim moście, do cholery. W Londynie jest ich setka, jak nie więcej! Ugh. Zaraz, może mu chodziło o TEN most. To moje jedyne wyjście. Włożyłam banknot pod talerzyk i wybiegłam łapiąc pierwszą, lepszą taksówkę. Z tymi wszystkimi torbami było dosyć ciężko. Na portierni w hotelu zostawiłam ciuchy i ruszyliśmy dalej. Cholerne korki! Pół godziny później podchodziłam do mostu, gdzie stał oparty Sean.
- Myślałem, że znowu mnie wystawiłaś. Domyśliłaś się. - nawet na mnie nie spojrzał.
- A ty mimo wszystko pamiętałeś.
- Ty też - wciąż patrzył przed siebie.
- Cóż, tak jakoś wyszło...
- No więc, czemu chciałaś się spotkać?
- Żeby porozmawiać.
- Czyżby Charlotte się zmieniła?
- Nie, ona nigdy się nie zmieni. Powiedz mi - stanęłam obok niego - czy ty mnie kochałeś? - nareszcie spojrzał w moją stronę.
- Czy to ma znaczenie?
- Odpowiedz mi.
- Kochałem. Kiedyś byłaś inna. - widziałam ból w jego oczach.
- Człowiek tak łatwo się nie zmienia - powiedziałam twardo.
- A jednak. Wszystko się zmieniło odkąd miałaś mniej czasu. Coś się zepsuło a potem... nie poznaję cię.
Niech ten cholerny czas się ode mnie odpieprzy!
- Ty...nadal mnie kochasz...
- To nie ma znaczenia.
" Jeżeli kochasz, czas zawsze odnajdziesz, nie mając nawet ani jednej chwili. "
Zraniłam go, i to bardzo. Nie przejmowałam się tym, co czuje on. Liczyłam się tylko ja. Teraz widzę tego konsekwencje. 'Jak nie ten, to inny'. A co jeśli to miał być on? Nie no co ja gadam. Przecież w wieku 17 lat, z moim charakterem nic nie jest stałe. Tym bardziej uczucia. Czy ja właśnie przyznałam, że coś do niego czułam? Cholera.
- Ej, nie płacz. To niczego nie zmieni. Było minęło, nasz czas minął. - powtarzam, niech ten czas się ode mnie odpieprzy!
- Co? Ja płaczę? Kurczę - zaczęłam nerwowo ocierać twarz.
- I po co to robisz? Nie musisz udawać.
- Dlaczego ten cholerny czas mnie prześladuje? Nie chcę go, niech idzie dręczyć kogoś innego.
- Cher, to jest właśnie zmiana.
- Nie! Ja się nie zmienię, nie jestem taka!
- Im prędzej to przyznasz, tym więcej zyskasz...
_________________________________________________
No to mordeczki, jak się wam podoba troszkę sentymentalna Charlotte?
Louise jeszcze namiesza ^^ Komentujcie, oceniajcie. Buziaki.